Zadziwia wszystkich - Ford B-Max
Czym by tu jeszcze zadziwić klientów szukających auta dla siebie? Co zrobić, żeby nasz produkt wyróżniał się na tle konkurencji? Może sprzedajmy go w niskiej cenie? Bez sensu - ludzie pomyślą, że chcemy sprzedać im towar kiepskiej jakości. To może spróbujmy wypełnić lukę pomiędzy segmentami? Pomysł dobry, ale to za mało - musimy jakoś wyróżnić nasz samochód. Spójrzcie na Forda i model B-Max - oni znaleźli niezłe rozwiązanie.
Bo sam pomysł na auto, to nie wszystko. Trzeba przeprowadzić badania, które potwierdzą, że klienci będą nim zainteresowani, a gdy już się go ostatecznie wyprodukuje, to muszą się o nim dowiedzieć. A jak mu w tym najlepiej pomóc? Od wieków wiadomo, że reklama jest dźwignią handlu, dlatego Ford postanowił wyprodukować spot, który zapadnie w pamięć każdemu. Wiele osób na ulicy pytało mnie: "Co to samochód?". Kiedy odpowiadałem, że to B-Max, to wszyscy zgodnym chórem mówili: „Aaaa, to ten z reklamy nad basenem!”. Każdy, kto widział finalny efekt pracy Martina Campbella, reżysera tejże reklamy, wie o czym mówię. Dlaczego? Ano dlatego, że nikt chyba jeszcze nie wpadł na pomysł wskoczenia do basenu, przelatując po drodze przez samochód. Jest to w dwójnasób genialne - ludzie reklamę zapamiętają, a część z nich zastanowi się jak to możliwe - wszak przy wykorzystaniu zwykłego samochodu, byłoby to niemożliwe. Tak dochodzimy do sedna sprawy, czyli tego, czym Ford B-Max zaskakuje.
Ford Easy Access
Wszystko wygląda nieźle, więc skąd gorycz? Spieszę z odpowiedzią. Największym minusem testowanego B-Maxa jest silnik 1.4 Duratec o mocy 90 KM w połączeniu z 5-biegową skrzynią biegów. Do spółki z tą jednostką przeżywaliśmy katusze pokonując kolejne kilometry. Ja, ponieważ czasem miałem wrażenie, że nie pokonam większego wzniesienia i on, bo męczył się na wysokich obrotach. Tylko kręcenie silnika powyżej 4000 obr./min, odbijające się wysokim (prawie 9l/100km) spalaniem w cyklu mieszanym, pozwalało na dynamiczną jazdę. Ewidentnie lepszym wyborem do B-Maxa będzie 3-cylindrowy silnik EcoBoost o pojemności jednego litra i mocy 100 KM. Ciągnąc dalej wątek wad, to nie przypadły mi do gustu materiały wykończeniowe drzwi – są twarde, rysują się i na tle reszty plastików wyglądają kiepsko. Również projektanci deski rozdzielczej nie ustrzegli się kilku wpadek. Małe zegary, z nieczytelną czcionką i tandetnie wyglądającymi wskazówkami oraz błyszczące radio Sony z malutkimi przyciskami, nie mogą raczej liczyć na nagrodę Red Dot. Howgh!
Podsumowanie
Ford B-Max jest niewątpliwie ciekawym i niekonwencjonalnym mini vanem. Zadziwia klientów swoją wysoką funkcjonalnością, świetnym zachowaniem na drodze, ale również dość wysoką ceną. Podstawowa wersja kosztuje prawie 59000 zł, a testowa, którą mieliśmy okazję jeździć 83000 zł. Biorąc pod uwagę dość dużą konkurencję w segmencie w postaci Kia Vengi, Skody Roomster czy Nissana Note, można prognozować, że Ford B-Max nie będzie miał łatwego zadania przekonując do siebie klientów.