Skoda Superb 1.4 TSI ACT - miejska limuzyna

Oto jest. Długo wyczekiwana flagowa limuzyna z Czech - nowa Skoda Superb. Zdążyła już wzbudzić niemałe zainteresowanie, ale taki stan może być dla producenta nieco ryzykowny. Każdy zaczyna mieć swoje wyobrażenie o aucie, i kiedy wreszcie przyjdzie stanąć z nim twarzą w twarz, może być różnie. Czy Skoda Superb spełni pokładane w niej nadzieje?

Przestrzeń. Encyklopedyczna definicja określa ją jako trójwymiarowy, nieskończony obszar, w którym zachodzą wszystkie zjawiska fizyczne. Przestrzeń kosmiczna to z kolei wszystko poza granicami Ziemi - przynajmniej z naszego punktu widzenia. Za jej dolną granicę przyjmuje się wysokość 100 km od powierzchni Ziemi, choć jest to granica czysto umowna, przyjęta przez Międzynarodową Federację Lotniczą. Kosmos fascynuje nas od samych początków cywilizacji. Od tysięcy lat pozostaje niezbadany i zapewne długo jeszcze takim pozostanie. Czy jesteśmy we Wszechświecie sami? Jak to jest możliwe, że Wszechświat, mimo nieskończonych granic, cały czas się rozszerza? Czy gdzieś tam są istoty podobne do nas?

Na te pytania nie poznamy dzisiaj odpowiedzi. Kosmos może i jest niezbadany, ale nowa Skoda Superb już nie. Choć promowana jest hasłem „Kosmiczna Przestrzeń”, wysłaliśmy do niej ekspedycję, która sprawdziła, jak wygląda życie we flagowej limuzynie z indiańską strzałą na masce.

Pełnoprawny liftback

Pierwsza Skoda Superb odniosła sukces przede wszystkim przez swą kompetentność. Pod maską znajdowała się szeroka gama silników z 2.8-litrowym V6 na czele. Bardzo mocno opierała się jednak na bazie Volkswagena Passata w legendarnej wśród handlarzy edycji B5 FL; nigdy nie wystąpiła też w wersji kombi. Druga generacja stanowiła rozwinięcie pierwszej, ale wprowadziła system dzielonej pokrywy bagażnika, która mogła jednocześnie otwierać się jak w sedanie i podnosić razem z szybą jak w liftbacku. Tutaj można było się zaopatrzyć nawet w 3.8-litrowe V6 o mocy 260 KM, a w katalogu pojawiła się wersja kombi. Po długim stażu na rynku wysłużona konstrukcja została gruntownie odmieniona. I znów ma szansę sporo namieszać.

Skoda zrezygnowała z forsowania unikatowej konstrukcji klapy bagażnika. Zamiast tego, Superb stał się czymś w rodzaju większej Octavii - te same pryncypia, tyle że na inną skalę. Nie jest już w stanie tak samo dobrze udawać sedana, ale okazało się to strzałem w dziesiątkę. Tył auta wygląda świetnie. Delikatnie opadająca linia dachu jest dynamiczna i elegancka zarazem. Warto przy okazji zwrócić uwagę na „bezramkową” tylną szybę. Słupek C został narysowany w podobny sposób, jak w Lexusie LS - masywny u podstawy, zwężający się ku górze. 

Przód przejął sporo cech koncepcyjnej limuzyny Vision C. Oczy Superba nie są może tak zmrużone jak w koncepcie, ale zachowały podobny kształt. Szeroki grill to z kolei jeden z dzisiejszych znaków rozpoznawczych Skody. Tutaj z jakiegoś powodu nie wszystkie żebra są identyczne. Na środku maski widać grubsze przęsło z namalowaną imitacją chromu. Z daleka wszystko się zgadza, z bliska wygląda już gorzej.

Oczywiście całe nadwozie zostało obsypane chromowanymi dodatkami. Ostre kształty przeplatają się z delikatnymi łukami, a duże powierzchnie przełamano licznymi, a nadal eleganckimi przetłoczeniami. Szczególnie teraz, kiedy widok nowej Skody Superb jeszcze nie spowszedniał, bardzo łatwo wyłowić ją z tłumu innych aut. Jest efektownie i dyskretnie zarazem. Tak, jak powinno być w biznesowej limuzynie.

Przesiądź się do tyłu

Nie bez powodu firmy przewozowe tak chętnie wybierają Skodę Superb jako samochód do transferów lotniskowych i obsługi klientów biznesowych. W taksówce nie spędzimy tyle czasu, by skorzystać z wygód, jakie oferuje S-klasa czy Continental, ale z pewnością docenimy wystarczającą przestrzeń na nogi. „Wystarczająca przestrzeń” jest dla Superba akurat określeniem krzywdzącym. Tylna kanapa już wcześniej dawała więcej miejsca niż potrzeba, a teraz jest jeszcze lepiej. 

Pytanie, skąd wzięło się tyle miejsca w aucie tańszym, niż segmentowa konkurencja - Audi A4, Volkswagen Passat, Ford Mondeo, Mazda 6. Ano stąd, że gabarytowo bliżej Skodzie do klasy wyższej średniej. W końcu jest jedynie 18 mm krótsza od Mercedesa klasy E. 

O klasie decyduje nie tylko wielkość, ale i jakość. A Superb korzysta z rozwiązań klasy średniej, jednocześnie zasięgając rady u marek luksusowych. Weźmy na przykład parasole w drzwiach. Jeśli mnie pamięć nie zawodzi, to jedynym producentem, który wpadł na podobny pomysł jest Rolls-Royce. Z brytyjskim arystokratą jednak nie możemy się mierzyć pod względem jakości materiałów. Wystarczy powiedzieć, że w cenie Phantoma zmieści się około 15 Superbów 1.4 Style - i odechce się nam takich porównań.

Skoda wykonana została oszczędnie, ale z klasą. Dobre materiały przeplatają się z odpowiednikami gorszej jakości. Fotele mogą być pokryte skórą naturalną lub alcantarą, ale w mniej widocznych miejscach będzie im towarzyszyć ekoskóra - imitacja. Praktycznie całe pokrycie deski rozdzielczej i drzwi wykonano z miękkich materiałów, ale nie wszędzie. Panel na wysokości kolana, po lewej stronie kierownicy to zwykły, twardy plastik. Czarny element okalający ekran nawigacji to również nieco tańszy materiał, skrzypiący jedynie pod naciskiem. Ciekawe jednak, że we wszystkich drzwiach nie zapomniano o piance. Jest dość miękko, a kieszenie zdobi nawet materiałowa wyściółka. Niepraktyczna, bo trudno będzie ją wyczyścić po zalaniu sokiem, ale ładna - przytulna wręcz.

Fotele mogą zostać wyposażone w wentylację, podgrzewanie lub w obie opcje jednocześnie. Spasowanie deski rozdzielczej i jej elementów stoi na bardzo dobrym poziomie. W podłokietniku czeka na nas klimatyzowany schowek. A dodatkowo możemy zamówić ogrzewanie postojowe z pilotem, bezdotykowe otwieranie klapy bagażnika i fajny system audio Canton o mocy 640 W - z subwooferem i tuzinem głośników. System Columbus z 8-calowym ekranem może odbierać cyfrową telewizję, być sterowanym z poziomu smartfonu, a prócz tego udostępniać sieć LTE przez Wi-Fi pasażerom. To wszystko oczywiście z szeregiem rozwiązań „Simply Clever”, które w prosty sposób załatwiają tak przyziemne sprawy, jak składanie foteli czy zbieranie i wyrzucanie drobnych śmieci. 

Na końcu bagażnik. Współczesny Don Juan mógłby zabrać trzy czy nawet cztery kobiety na hulaszcze wakacje i nie straci rezonu, kiedy zobaczy ich bagaże. Prostownice, frytkownice, opiekacze, suszarki, żelazka, ubrania, kosmetyki, buty. Ciężko czegoś nie zmieścić do 625-litrowego kufra. Tym bardziej, że całą przestrzeń bagażową będzie najczęściej wykorzystywać rodzina. Playboye jeżdżą jednak bardziej ekstrawaganckimi samochodami. 

Płynny rozsądek

W przypadku samochodów Skody, do ich opisu często używamy różnych odmian przymiotnika „rozsądny”. Ale co w tym złego? Oczywiście od razu kojarzy się to z nudą. Wybrzydzamy, że Alfy nie kupimy, bo rozsądek nie pozwala, a z zapartym tchem oglądamy się za Lamborghini i najchętniej jeździlibyśmy czymś, na co nigdy nie będzie nas stać. Ale wygrywa „rozsądek” i kończymy ze Skodą. Taka już nasza ludzka natura, najbardziej nas pobudza to, czego w chwili obecnej mieć nie możemy. Ci, którzy osiągnęli ten stan posiadania piszą teraz książki o coachingu, ale droga do salonu Ferrari jest dłuższa, niż wydawałoby się po obejrzeniu filmu „Jesteś zwycięzcą”.

Wróćmy jednak do początku. Samochód ma nam ułatwiać życie. W pewnych względach także je dopełniać, dostarczać emocji, ale przede wszystkim - ułatwiać. W takim wypadku rozsądny wybór to dobry wybór. Jak wiemy, tę sztukę ułatwiania życia Skoda opanowała śpiewająco. Przynajmniej we wnętrzu. A jak to jest w ruchu?

Testowy egzemplarz wyposażony został w silnik 1.4 TSI ACT o mocy 150 KM przy 5000 obr/min. Od razu podaję maksymalny moment obrotowy - 250 Nm w zakresie 1500 - 3500 obr/min. Tego typu jednostka wydaje się być nie na miejscu w aucie o takich gabarytach, ale radzi sobie naprawdę nieźle. Pod prawą ręką znalazł się lewarek 6-biegowej, manualnej skrzyni biegów. Drążek prowadzi się dokładnie, podobnie jak w każdym innym aucie grupy Volkswagena. Testowana konfiguracja potrzebuje 9 s, by rozpędzić się do 100 km/h. Nie jest to więc wynik, który czyni Skodę Superb drogowym pociskiem i sugeruje raczej płynną jazdę. Bez gwałtownych przyspieszeń i hamowań. Przy małym obciążeniu (prędkość do 130 km/h, obroty w zakresie 1400-4000 obr/min, moment obrotowy pomiędzy 25 a 100 Nm), silnik ten pracuje jedynie wykorzystując dwa cylindry - pierwszy i czwarty. Oznacza to ograniczenie zużycia paliwa, przy zachowaniu odpowiedniej dynamiki dostępnej na zawołanie. Kiedy tylko zechcemy wcisnąć gaz mocniej, drugi zestaw cylindrów jest zawsze w gotowości. Ciężko zauważyć jakiekolwiek opóźnienie w przyspieszeniu. A jak bardzo ograniczane jest w ten sposób zużycie paliwa? Spalanie w mieście wynosiło 8.5 l/100 km. Producent twierdzi, że dzięki temu oszczędzamy do 0,5 l/100 km.

Podwozie zostało zestrojone tak, by Superb prowadził się neutralnie. Nie jest ani podsterowny, ani nadsterowny. Posłusznie wykonuje polecenia kierowcy, ale nie chce oddać mu całej kontroli. ESP nie da się wyłączyć całkowicie, możemy jedynie odłączyć moduł ASR odpowiadający za kontrolę poślizgu w trakcie przyspieszania. Skoda lubi jednak, szczególnie w trybie Comfort, trochę przysiadać na boku w zakrętach, przez co nie pokonamy slalomu w rekordowym tempie. Zawieszenie, choć skutecznie wygładza nierówności, potrafi pracować dość głośno. Za to na równych drogach suniemy nawet 140 km/h i rozmawiamy nie przekrzykując silnika - ani zawieszenia. 

Nowoczesna limuzyna nie mogłaby się obyć bez zaawansowanych systemów wspomagających kierowcę. Tempomat może pracować w trybie aktywnym do 210 km/h. Uaktywniając go w tandemie z Lane Assist, przez kilka sekund możemy jechać „bez trzymanki”. Przepisy Unii Europejskiej każą nam jednak wziąć się za chwilę do roboty, bo to kierowca ma odpowiadać za maszynę - nie odwrotnie. W tym miejscu razi mnie tylko jedna rzecz. Ustawienia aktywnego tempomatu i tarczy bezpieczeństwa ilustruje… Skoda Octavia. Nie po to kupuję flagowy model, by jego tańszy brat świecił tyłem na ekranie mojego komputera pokładowego. 

A czym jeszcze mogłaby być Skoda Superb? Całkiem szybką limuzyną, jeśli wyposażyć ją w silnik 2.0 TSI o mocy 280 KM i sportowe zawieszenie za 900 zł. Od innych Superbów odróżnią go jedynie dwie widoczne końcówki układu wydechowego i prędkość znikania za horyzontem. Napęd 4x4 w tej wersji pozwala przyspieszyć do „setki” w zaledwie 5,8 s.

Klasyczna wszechstronność

Skoda Superb trzeciej generacji raczej nie zaskakuje. Nie dlatego, że nie różni się od poprzednich generacji. Przyzwyczailiśmy się do poziomu, jaki reprezentowali poprzednicy. Bardzo przestronne wnętrze, wielki bagażnik, niezła jakość materiałów i przyzwoita cena. W ten sam sposób opiszemy i najnowszy projekt Skody, choć na nieco inną skalę. Jakość materiałów jest już naprawdę dobra, poziom wyposażenia także.

Nawiasem mówiąc, to chyba pierwsza premiera Skody od jakiegoś czasu, która wywołała tyle emocji i wzbudziła tak duże zainteresowanie. To oznacza tylko jedno - panie i panowie z Mlada Boleslav odrobili pracę domową. Dali nam kompletny samochód, który oferuje więcej za mniej. I pewnie skutecznie odbierze część klientów producentom, którzy częściej wymieniali gamę modelową. 

Żeby nie być gołosłownym, przejrzyjmy kilka pozycji z cennika. Cena minimalna - 79 500 zł. Za tę kwotę dostajemy 125-konny silnik, smutne kołpaki i czarną tapicerkę materiałową. Ale nadal siedzimy w dużym samochodzie z dużym bagażnikiem. Dla mniej wymagających wystarczy. Model taki, jak testowy to minimum 115 100 zł. Z kolei najmocniejsza jednostka benzynowa (2.0 TSI 280 KM), w topowej wersji Laurin & Klement kosztuje 162 100 zł. Ceny TDI rozciągają się od 91 500 zł do 155 600 zł. O E klasie zaczynamy rozmawiać dopiero za 174 500 zł, Jaguar XE startuje z pułapu 159 100 zł. Klasę niżej znajdziemy choćby Mazdę 6 i Forda Mondeo. Te kosztują odpowiednio 89 700 zł i 95 800 zł w najtańszych konfiguracjach. Celowo pomijam auta z grupy Volkswagena, bo tam miejsce dla Skody Superb zostało narzucone odgórnie - ponad 12 tysięcy złotych taniej od Passata.

W Polsce nie lubimy przepłacać, a Superb wydaje się mieć bardzo dobry stosunek ceny do jakości. Nikogo nie zdziwi więc chyba fakt, jeśli sprzedaż nowego modelu będzie kontynuować dobrą passę Skody nad Wisłą.

Dodano: 8 lat temu,
autor: Mateusz Raczyński
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .