Honda Civic - trzyma fason
Historia motoryzacji zna wiele przypadków kojarzenia konkretnych modeli aut z zestawem zachowań, charakterystyką kierowcy, docelową grupą kupujących itp. Od 45 lat Honda Civic należy bez cienia wątpliwości do grona samochodów rozpoznawalnych i popularnych. Choć pierwsze wersje modelu nie do końca wskazywały kierunek, w którym zwrócili się konstruktorzy, to konsekwentnie od kilkudziesięciu lat Honda Civic przykłada się do dookreślania tak zwanych “hot hatchy”. To kategoria obejmująca dynamiczne, żwawe i zazwyczaj zgrabne auta o nadwoziu typu hatchback. Mając okazję porównania dwóch dostępnych w Polsce odmian dziesiątej generacji Hondy Civic, zacznijmy od kwestii stylistycznych.
Design, który poróżnił miliony
Z kolei nadwozie nowego Civica w odmianie sedan to już zdecydowanie spokojniejsza linia i mniej stylistycznych emocji. Spoglądając na całokształt, łatwo zauważyć, że auto o wiele bardziej przypomina popularne w ostatnich latach liftbacki, jednak to tylko wrażenie spotęgowane naprawdę smukłym wykończeniem kufra auta. To tu znajdujemy kluczowe różnice w stylistyce - rzecz jasna pokrywa bagażnika, jak i szyba jest znacznie wydłużona, a kształt zderzaka i świateł sprawia wrażenie złagodzonej wersji z hatchbacka.
We wnętrzu (raczej) bez kontrowersji
Zaglądamy do wnętrza i konsekwentnie zaczynamy od tyłu, od bagażnika. I tu czekają na nas dwa zaskoczenia, jedno po drugim. Pierwsze dotyczy nowego Civica z nadwoziem typu sedan. Nie ma innej możliwości dostania się do kufra niż skorzystanie z przycisku w drzwiach kierowcy lub tego umieszczonego na kluczyku. Zwyczajnie brakuje przycisku otwarcia pokrywy. To dziwi szczególnie w zestawieniu z hatchbackiem. W tym przypadku miejsce na wspomniany guzik umieszczony klasycznie nad tablicą rejestracyjną już się znalazło.
Trafiliśmy do bagażnika. Poza oczywistą różnicą w pojemności - sedan: 519 litrów, hatchback: 478 litrów, to właśnie ten drugi zaskakuje. Przede wszystkim nietypową materiałową roletą, która jest zasuwana w poprzek auta, a po zdemontowaniu nie zabiera tyle miejsca co klasyczne rozwiązania tego typu. Kolejnym pozytywnym zaskoczeniem jest... przestrzeń. Choć nominalnie mniejsza niż w sedanie, to zdaje się być bardziej pakowna, dostęp do niej jest łatwiejszy, a podwójne dno bagażnika to bardzo udany i przyjemny dodatek.
Przenosząc się na fotel kierowcy nowego Civica, prawdopodobnie część z nas będzie miało nadzieję na kosmiczny kokpit rodem z połowy XXI wieku, zaś inni zamarzą o prostym, funkcjonalnym wnętrzu. I wygrają ci drudzy. Dziesiąta generacja w kokpicie nie szokuje, a wręcz przeciwnie. Jest nawet zachowawczo, konserwatywnie i przyjemnie. Nie doznajemy szoku.
Materiały użyte do wykończenia kokpitu w nowej Hondzie Civic to dobry kompromis pomiędzy rozsądną ceną a jakością. Nie ma mowy o trzeszczących elementach, plastiki w dotyku nie sprawiają wrażenia tanich, nawet wstawki z piano black, choć łatwo przyjmują odciski palców, to po przetarciu dobrze się prezentują. Mieliśmy okazję przetestować fotele zarówno z welurowym, jak i skórzanym obiciem. W obu przypadkach kształt siedziska jest taki sam, zachęca do “zatopienia się” i obrania raczej niskiej pozycji za kierownicą. Jest wygodnie, trzymanie boczne zdaje egzamin, a regulacja zagłówków w dwóch płaszczyznach działa tylko na plus.
Dwa oblicza w trasie
Zgoła inne wyniki przy dynamicznej miejskiej jeździe zaprezentował Civic z nadwoziem hatchback i automatyczną skrzynią CVT. W tym przypadku osiągnięcie 10, a nawet 11 litrów “na setkę” specjalnie nas nie zdziwiło. Dlaczego? Wspomniana skrzynia to przekładnia bezstopniowa, jednak zapis ten zasługuje na małą gwiazdkę i adnotację. To za sprawą arcyciekawego rozwiązania, jakim jest niejako symulowanie zmiany biegów do 6 stopni. Na dodatek można posłużyć się w tym celu wygodnymi manetkami umieszczonymi w kierownicy. Te jednak działają, gdy przekładnia znajduje się w pozycji “S”. Różnica pomiędzy wspomnianym trybem a normalnym Drive (D) jest kolosalna. Auto pozwala kierowcy na korzystanie z wyższego zakresu obrotów i powoduje, że jazda nowym Civicem zaczyna sprawiać prawdziwą frajdę. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby świetnie pracującej skrzyni wtórowało lepiej skrojone zawieszenie o nieco sztywniejszej charakterystyce. To niestety ma tendencję do delikatnego bujania nadwoziem w zakrętach. Na szczęście sytuacja ulega zauważalnej poprawie po skorzystaniu z opcjonalnego “utwardzenia” elementów zawieszenia. Charakterystyka układu kierowniczego to z kolei coś w rodzaju kompromisu pomiędzy spokojną jazdą a dynamiczną walką z zakrętami.