Ocena kierowcy - Skoda Felicia II Hatchback

Niesamowicie wdzięczne auto. Proste, tanie i łatwe w naprawie. Zawiezie cię w każde miejsce na świecie bez spiny. Nie posiada zbędnych i drogich komputerów, filtrów, kół i pomp, czy nawet rozrządu i co tam jeszcze nie wymyślą, żeby tylko zarobić na serwisie. Trochę powolne, ale nie o to tutaj chodzi. Taniej jest jeździć felicją na gaz niż rowerem na prąd ! Polecam kupić zadbany egzemplarz za ciut więcej niż średnia rynkowa, a na pewno was nie zawiedzie. Nie słuchajcie rad dobrych wujków i nie patrzcie na sąsiadów, to auto jeździ codziennie, a te "zadbane niemieckie" stoją na warsztatach. Niestety ma już swoje lata i raczej nie traktujcie tej inwestycji poważnie - nie zyska na wartości.

Nazywam go "czeska padaczka". Wyje buczy, a nie jedzie ;) Wymaga też kontroli luzów zaworowych raz na jakiś czas. Raczej bezawaryjny. Nie wymagam do niego więcej niż zapalać i jeździć i on to robi. Zawsze.

Słabo. Najniżej położony element samochodu, przez co wyższy krawężnik czy głębsza dziura i można sobie załatwić samochód na dłuższy czas. Jak z kobietą, wystarczy chwila nieuwagi, jeden nieostrożny ruch i bach budzisz się z dzieckiem i kredytem u boku. Mechanizm przenoszenia biegów z lewarka na skrzynie to kolejny wymysł czeskiej inżynierii. Jeżeli jest luz, to ok, to normalne. Milion przegubów i tulejek - to nie mogło się udać.

Żadnych zastrzeżeń. Bez wspomagania też daje radę ;)

Rdzerwieje, ale ma prawie 20 lat. Nie ma nie rdzewiejących 20 letnich aut. Sorry. Poza tym niezbędna rozpórka na kielichach z przodu bardzo poprawia prowadzenie w zakrętach.

Elegancko widać z każdej strony. Możesz zostawić otwarte a i tak nikt nie zauważy.

Mercedes jest wygodniejszy, no ale... to nie jest mercedes. Niesamowicie podoba mi się łatwość składania i wyjmowania tylnych foteli. Robi się to jedną ręką dosłownie w 15 sekund. Chciałbym, żeby każde auto tak miało, a nie wykręcać, kombinować, ciężkie, nie idzie....

Tak na szybko - latem gorąco, zimą gorąco, działa tylko środkowa kratka, bo te boczne to chyba dali dla ozdoby.

Dużo miejsca z tyłu, 4 osoby jadą sobie wygodnie. Malutki bagażnik

Wyciszenie a raczej jego brak. Tak do 120 się jeździ bo powyżej zaczyna przeszkadzać już hałas od maleńkiego silnika. Zatem jest to najbezpieczniejsze auto w swojej klasie, bo w jeżdżąc powoli, nie da się go rozbić. Legenda głosi, że ktoś kiedyś rozbił felkę, ale prawda jest taka, że jechał nieprzytomny, albo zrobił to specjalnie ;)

Drożej mi jest utrzymać rower w nienagannej kondycji niż felkę. Przykładowo do roweru kupię siodełko za 300zł a do felki cały silnik za te same pieniądze. To prawdziwe tanie auto, a nie zajechane i zakatowane golfy, czy polówki od niemca co tylko do kościoła jeździł, a kościół za autostradą.

No właśnie, bo nie liczy się ile da się za auto, ale ile się na nie wyda po roku eksploatacji, a tu banan z twarzy mi nie schodzi. Kupcie dowolny samochód za 5 tys i zaraz się zacznie... Do felki w tych pieniądzach dostaniecie opony akumulator i wszystkie płyny. Rozrząd na łańcuszku, rozpórka 20zł termostat 30zł i na tym eksploatacja przez pierwszy rok właściwie się zamyka.

Są. Termostat 30zł, regulacja luzów zaworowych - sam zrobiłem. 10 tys km za mną, oleje, filtry i jak dotąd nic więcej.

Przeciekająca przednia szyba - uszczelnione za kilka groszy. Temat znany, da się naprawić. Jak dotąd po przebiegu 10 000 nic.