Rusza program dopłat do elektrycznych aut. Jakie modele "łapią się" na dotację?
Dziś wchodzi w życie rozporządzenie ministra energii w sprawie dopłat do samochodów elektrycznych. Jednak tak naprawdę nowe przepisy zaczynają obowiązywać tylko teoretycznie, bowiem wciąż nie wiadomo, od kiedy będą przyjmowane wnioski o wypłatę dotacji do zakupu aut z napędem elektrycznym.
Samo wejście w życie rozporządzenia ministra energii w sprawie udzielania wsparcia zakupu nowych pojazdów ze środków Funduszu Niskoemisyjnego Transportu osobom niewykonującym działalności gospodarczej nie oznacza jeszcze z automatu, że otrzymamy dotację przy zakupie samochodu z napędem elektrycznym bądź na paliwo wodorowe.
Aby można było skorzystać z dofinansowania, niezbędne jest ogłoszenie naboru wniosków o wypłatę dotacji. I tu zaczynają się schody, ponieważ według informacji uzyskanych przez Carsmile w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, będącym dysponentem środków z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu (FNT), data ogłoszenia naboru wniosków nie jest jeszcze znana. Tymczasem, aby skorzystać z dotacji, trzeba kupić samochód elektryczny... dopiero po dniu ogłoszenia naboru.
Przypomnijmy też, że z dofinansowania nie będą mogli skorzystać przedsiębiorcy, gdyż wchodzące dziś w życie rozporządzenie jest skierowane wyłącznie do osób fizycznych, które nie prowadzą działalności gospodarczej. Co więcej, z rozporządzenia wynika także, że nawet gdyby taka osoba chciała nabyć dla siebie auto elektryczne, którego nie będzie w żaden sposób rozliczać w prowadzonej działalności, to i tak dofinansowanie nie będzie jej przysługiwać.
Które samochody elektryczne będą objęte dotacjami?
Zgodnie z nowymi przepisami będzie można otrzymać dopłatę w wysokości 30% ceny zakupu samochodu elektrycznego, jednak nie więcej niż 37,5 tys. zł. Jednocześnie cena samochodu nie może przekraczać 125 tys. zł – jeśli przekroczy ją chociażby o złotówkę, dofinansowania nie otrzymamy.
Dlatego też tak istotna jest cena samochodu elektrycznego. Obecnie na rynku jest zaledwie kilka modeli z napędem elektrycznym, przy zakupie których można będzie starać się o dotację.
Opel Corsa-e – 124 490 zł, po dotacji 87 143 zł,
Peugeot e-208 – 124 900 zł, po dotacji 87 430 zł,
Nissan Leaf – 118 000 zł, po dotacji 82 600 zł,
Renault Zoe – 124 490 zł, po dotacji 87 143 zł,
Skoda CITIGOe – 73 300 zł, po dotacji 51 310 zł,
Smart ForTwo – 94 500 zł, po dotacji 66 150 zł,
Smart ForFour – 96 000 zł, po dotacji 67 200 zł,
VW eUp! – 96 290 zł, po dotacji 67 403 zł.
Jak widać, dotację będzie można uzyskać wyłącznie przy użyciu najmniejszych w ofercie modeli z napędem elektrycznym. Niewykluczone jednak, że kolejne modele dołączą wkrótce do tego grona, gdyż możliwość uzyskania dotacji może być skutecznym sposobem na przyciągnięcie klienta. Na przykład cenę Volkswagena ID.3 ustalono na poziomie 129 919 zł, a więc niewiele powyżej ustalonego limitu. Raczej jednak nie ma co oczekiwać, że 30-proc. dofinansowaniem objęte zostaną największe i najdroższe na rynku modele elektryczne, takie jak np. Jaguar I-Pace czy Audi e-tron.
Wspomniane wyżej zawężenie grona potencjalnych nabywców wyłącznie do osób fizycznych, które nie prowadzą działalności gospodarczej, praktycznie oznacza, że boomu nie ma co się spodziewać. Wystarczy bowiem przyjrzeć się statystykom sprzedaży nowych samochodów na polskim rynku, z których wynika, że aż 73% nowych aut w Polsce nabywają obecnie firmy. W tym aspekcie pomóc mogą dopiero odrębne przepisy, które będą regulować dopłaty dla przedsiębiorców.
Z całą pewnością jednak wprowadzenie dotacji to krok w dobrym kierunku, który powinien zwiększyć zainteresowanie autami elektrycznymi. Po uwzględnieniu bowiem dofinansowania koszt nabycia takiego modelu będzie droższy od porównywalnej wersji z napędem spalinowym średnio o kilkanaście tysięcy złotych. To wciąż niemało, ale już zdecydowanie mniej niż dotychczas.