Prawdziwa Syrena Sport może być Twoja!
I Ty możesz stać się właścicielem oryginalnej repliki Syreny Sport! Tak to nie jest żart. „Zespół Żołądkowej”, który odbudował od zera piękną Syrenę, teraz przygotowuje drugi egzemplarz. Nie jest on co prawda na sprzedaż, ale do wygrania w specjalnym konkursie.
Każdy wielbiciel polskiej myśli technicznej zna ten projekt, widział go nie raz, chociażby na zdjęciach czy w reklamie. Od momentu oficjalnej prezentacji 1 grudnia podczas Rajdu Barbórki, zainteresowanie repliką Syreny Sport jest tak duże, że firma, która ją zbudowała postanowiła iść za ciosem i wkrótce powstanie drugi egzemplarz. Twórcy nie deklarują jeszcze konkretnej daty ukończenia prac, ale przypuszczać można, że będzie to w tym roku.
Drugi egzemplarz trafi w ręce szczęśliwca, który wygra konkurs ogłoszony na stronie: www.powrotlegendy.pl. Prace nadsyłać można od 10 stycznia do 31 marca tego roku, szczegóły na stronie. Ta bardzo ciekawa inicjatywa, powinna spotkać się z dużym odzewem, bo przecież każdy fan polskiej motoryzacji chciałby mieć w garażu taką ślicznotkę.
Oryginalny projekt powstawał w latach 1957 – 1960 pod kierownictwem Cezarego Nawrota i Stanisława Łukaszewicza w Fabryce Samochodów Osobowych w Warszawie. Uroczysta premiera odbyła się 1 maja 1960 roku. Cechą charakterystyczną modelu Syrena Sport jest jej piękne nadwozie wykonane z tworzyw sztucznych i nowo skonstruowany przez Władysława Skoczyńskiego i Andrzeja Zatonia czterosuwowy, chłodzony wodą, silnik typu Boxer, posiadający tylko dwa cylindry i moc wynoszącą 35 KM. Osprzęt silnika, a więc gaźniki, pompa paliwa czy zapłon pochodziły z modelu Dyna Z francuskiej wytwórni Panhard. Skrzynia biegów oraz przednie zawieszenia zaczerpnięto z seryjnego modelu Syrena 100.
Według oryginalnych założeń Syrena Sport nigdy nie miała wejść do seryjnej produkcji. Stanowiła ona tylko platformę testową dla nowych rozwiązań technologicznych. Jako ciekawostkę podać można, iż model Sport był projektowany jako kabriolet, ale ze względu na mierną sztywność płyty podłogowej, która z kolei powstała z myślą o nadwoziu zamkniętym dach przyspawano na stałe. Egzemplarz, który przez całą swoją karierę przejechał ponad 29 tys. kilometrów został komisyjnie zniszczony w roku 1978 razem z wieloma innymi prototypami FSO. A wszystko po to, żeby zwolnić miejsce w garażu na nowe projekty. Na szczęście los uśmiechnął się raz jeszcze do małej polskiej Corvetty.