WRC 7 na Xbox One – w pogoni za konkurencją

Ten rok dla miłośników czterech kółek, którzy lubią czasem pojeździć także w wirtualnej rzeczywistości, jest bardzo owocny. Na wszystkich platformach pojawiały się naprawdę rewelacyjne tytuły. A w planach jest jeszcze kilka, więc nie odkładajcie padów i kierownic na półkę. Do największych premier tego roku należy między innymi kolejna, siódma już odsłona gry opartej na licencji FIA WRC. Czy tym razem rajdy w wykonaniu Kylotonn są lepsze niż w poprzedniej edycji? Tak, ale…

Mówi się, że wszystko to, co pojawiło się przed słowem „ale”, nie ma większego znaczenia. W tym przypadku to się nie sprawdzi, choć warto uczciwie przyznać, że WRC 7 nie jest grą idealną. Chciałoby się zapytać: „A która jest idealna?”. Owszem, nie ma takiej. Gry możemy oceniać po tym, jak długi dystans dzieli je od ideału i gwarantujemy, że zawsze będzie to „kawałek drogi”. Jak jest w przypadku WRC 7?

Do ideału brakuje jej sporo, nie oszukujmy się. Niemniej jedno musimy przyznać. W porównaniu do poprzedniej edycji, która pod wieloma względami była po prostu „średniakiem”, najnowsza odsłona da się lubić. Sprawia sporo frajdy, jest wymagająca i ma elementy, które z chęcią zobaczyłbym w innych grach tego typu. I nie chodzi tu tylko o pełną licencję całego serialu WRC – od zespołów, poprzez auta, na kierowcach kończąc – ale o smaczki, którymi uraczyli nas twórcy. Zacznijmy jednak od początku.

 

Wsiadamy do rajdówki – jak to się prowadzi?

Aby już na początku wyjaśnić najważniejsze sprawy, musimy określić, czym w ogóle jest WRC 7. To nie jest symulator – to pewne. Nie spotkamy tu zbyt wymagającego modelu jazdy, w którym liczy się każdy parametr auta. Nie wyczujemy swojego ulubionego samochodu, nie będziemy mieć też wrażenia, jakbyśmy siedzieli w prawdziwej rajdówce. Do takich gier jak DiRT Rally czy też legendarny Richard Burns Rally, WRC 7 bardzo daleko. Ale czy takie były plany twórców? Czy chcieli z tej gry zrobić symulator? Oczywiście nie.

Z drugiej strony WRC 7 nie jest grą czysto zręcznościową. Nie wejdziemy w zakręt 90 stopni z gazem w podłodze, pokonanie odcinka specjalnego na „pełnym piecu” nie jest możliwe. Jak więc to wygląda w praktyce? Szczerze mówiąc… trochę dziwnie. Podczas gry na najwyższym poziomie trudności, moje wrażenia i odczucia balansowały gdzieś pomiędzy „jak mnie to wnerwia!” a „ale ta gra wymagająca, nieźle!”. Ogólnie – nadal nie mogę się zdecydować.

Z jednej strony auto trudno utrzymać na prostej i nawet delikatne drgnięcie analogiem (grałem na padzie, więc może to jest przyczyna), albo powodowało wypadnięcie z trasy, albo… nie miało odzwierciedlenia w zachowaniu auta. Podobnie w zakrętach – raz wychylenie gałki wywoływało niekontrolowany poślizg, innym razem odczuwalna była spora podsterowność. Być może nie byłem w stanie odpowiednio dostosować czułości i martwego pola w ustawieniach, ale na początku było to bardzo irytujące.

Jednak gdy już po kilku odcinkach specjalnych udało mi się zrozumieć ten dość specyficzny model jazdy i odpowiednio nauczyć się zachowania auta, przejechanie w miarę bezbłędnie całego odcinka specjalnego przyniosło mi wielką satysfakcję. Zrozumieją to gracze DiRT Rally. Doskonale wiemy, jak trudno utrzymać w tej grze auto na drodze i przejechanie odcinka bez „dzwona” to niemal jak wygranie rajdu! OK, to dwie różne gry, ale uwierzcie, jak już opanujecie rajdówkę w WRC 7 i mniej więcej nauczycie się OS-ów, frajda będzie spora. Owszem, po drodze niejednokrotnie będziecie mieli ochotę cisnąć padem w ścianę, ale wytrzymajcie. Weźcie relanium, wypijcie melisę, ale wytrzymajcie, bo warto.

 

Jest gdzie poszaleć?

Oj tak! Jest! Jako że gra posiada pełną licencję FIA WRC, będziemy mogli odwiedzić aż 13 państw, w tym oczywiście weźmiemy udział w naszym Rajdzie Polski, który swoją drogą w przyszłym roku opuści oficjalny kalendarz. To wielka szkoda, ale przynajmniej w WRC 7 możemy poszaleć po szybkich, ale piekielnie trudnych odcinkach specjalnych. W sumie mamy do dyspozycji 52 trasy rozlokowane w 13 krajach. To mało czy dużo? Nie jest źle, tym bardziej, że mamy do czynienia z „epickimi” OS-ami. Co to takiego? O tym za chwilę.

Oczywiście oprócz tego czeka nas skute lodem Monte Carlo, błotnista Wielka Brytania, techniczna Sardynia czy zasypana śniegiem Szwecja. Bez znaczenia, do którego kraju trafimy, zapomnijmy o beztroskiej jeździe szerokimi arteriami, po których będziemy bezstresowo zawijać bokami. Owszem, znajdziemy długie i dość równe fragmenty, ale w większości przypadków przyjdzie nam walczyć z dziurami, koleinami, nierównościami, kamieniami i wszędobylskimi przeszkodami. Jadąc po takim terenie, naprawdę trudno utrzymać kontrolę nad pojazdem. W tym momencie warto wrócić do uwag z poprzedniego akapitu, dotyczących trudności z utrzymaniem auta na trasie oraz losowym oddziaływaniem pada na zachowanie auta.

Być może był to zamysł twórców, którzy chcieli odwzorować trudność pokonywania autem nierównych odcinków specjalnych – rajdówka co chwilę wpada w dziurę, koleinę, zmienia kierunek jazdy, który trzeba korygować itp. Przyznam, że jeszcze nie wyrobiłem sobie zdania na ten temat i nie wiem, czy to celowe działanie, czy też niedopracowany model jazdy. Z jednej strony wydaje się to ciekawe w porównaniu do innych gier tego typu, z drugiej strony odniosłem wrażenie, że nie do końca tak to miało wyglądać.

Wróćmy zatem do wspomnianych już „epickich” odcinków specjalnych. Bolączką wielu gier traktujących o rajdach, które pojawiały się w ostatnich latach, były krótkie i proste OS-y. W WRC 7 znajdziemy jednak odcinki o długości ponad 20 kilometrów! O tak! Maksymalne skupienie i walka z rajdówką przez nawet 15 minut? Bomba! Pamiętajcie jednak, aby nie rzucać się od razu na głęboką wodę. Zostawcie te odcinki na później, jak już nauczycie się panować nad kapryśnym samochodem rajdowym, bo inaczej się zniechęcicie.

 

A jak to wszystko wygląda?

Nieźle. Chciałoby się powiedzieć, że tyle wystarczy, gdyż WRC 7 nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle konkurencji. Na pewno nie jest to Project CARS 2 czy też nadal świetnie wyglądający DiRT Rally (moim zdaniem lepiej niż DiRT 4), ale z drugiej strony jest znaczny postęp w porównaniu do poprzedniej odsłony tj. WRC 6. Co prawda grałem na Xbox One S i nie wiem, jak gra prezentuje się na mocnych komputerach np. w rozdzielczości 1440p, ale nie ma na co narzekać, choć… są problemy z płynnością animacji. Jest to odczuwalne w momentach, gdy na ekranie jest dużo kurzu np. po wypadnięciu z trasy. Swoją drogą kurz wygląda nieźle, szczególnie w momencie startu, gdy wystrzeliwuje spod opon. Mała rzecz, a cieszy.

Modele aut również wyglądają poprawnie, trasy są pełne kibiców, pojawiają się miłe dla oka animacje podczas startu, stewardzi pilnują porządku, niekiedy spotkamy przelatujący nad trasą śmigłowiec itp. Czasami na trasie natrafimy na rozbity samochód rywala. To sympatyczne puszczenie oka do miłośników rajdów.

W skrócie – nie jest źle, ale na pewno można wiele poprawić. Auta mogłyby być nieco bardziej szczegółowe, podobnie trasy oraz ich otoczenie. Doskwiera również widoczne doczytywanie terenu, które może rozproszyć podczas szybkiej jazdy. Od siebie chciałbym dodać, że z chęcią zobaczyłbym więcej smaczków związanych z rajdami np. uciekających przed nadjeżdżającym autem kibiców (legendarne V-Rally 2!), przebitki z wywiadami „na gorąco” tuż za metą, przyjazdy zniszczonym autem do strefy serwisowej itp. No i przede wszystkim producent powinien popracować nad płynnością animacji. Co prawda nie jest to FPS, by było to szczególnie ważne, ale Xbox One S czy też mocna platforma PC ma wystarczającą moc obliczeniową, aby taka gra działała z pełną płynnością nawet wtedy, gdy na ekranie pojawi się kurz.

 

Rajdowa otoczka, czyli co jeszcze tam znajdziemy?

W sumie niewiele. Ale prawdę mówiąc, wcale mi to nie przeszkadza. Osobiście uważam, że kupując grę o rajdach WRC, nie mam w planach szaleństw quadami czy autami typu buggy. Mamy więc 13 rajdów, w każdym po kilka odcinków, zmienne warunki pogodowe, auta rajdowe podzielone na trzy klasy – Junior WRC, WRC 2 oraz WRC – i… tyle. Ale czy potrzeba więcej? Moim zdaniem nie. Możemy rozegrać karierę, zaczynając od słabszych zespołów klasy Junior WRC, a następnie przebijać się do wyższych klas. Możemy również rozegrać pojedynczy rajd, własne mistrzostwa lub doskonalić technikę jazdy na wybranym odcinku specjalnym.

Oczywiście możemy ustawić samochód według własnych preferencji. Pomiędzy odcinkami specjalnymi odwiedzamy strefę serwisową, w której korygujemy ustawienia rajdówki, ale przede wszystkim naprawiamy swój środek transportu. Jeśli przekroczymy dozwolony czas, dostaniemy karę itp. Wszystko w ramach obowiązującego regulaminu WRC.

 

Imponujący pościg za konkurencją… z problemami technicznymi

Dojechaliśmy do mety. Jeśli przygodę z WRC 7 miałbym opisać tak jak relację z rajdu, brzmiałoby to mniej więcej tak: „Nie udało się zająć miejsca na najwyższym stopniu podium. Doświadczona konkurencja nie dała się wyprzedzić i pewnie jeszcze przez dłuższy czas będzie na prowadzeniu, ale w tym roku udało się do niej mocno zbliżyć. Nie obyło się bez trudności, problemów technicznych i kilku usterek po drodze, ale dojechaliśmy do mety. Jesteśmy z tego powodu bardzo szczęśliwi i dumni!”

WRC 7 to niezła gra. Ma sporo błędów, irytujących momentów, mogłaby być ładniejsza, bardziej dopracowana i posiadająca nieco więcej do zaoferowania. Są problemy z fizyką przy kraksach, pilot brzmi dość sztywno i nie chce się go słuchać, nie można również ustawić pada według własnych preferencji np. gaz i hamulec przypisany do prawej gałki. Mimo to gra przyniosła mi sporo frajdy, pozytywnych stresów oraz satysfakcji. Owszem, milej wspominam godziny spędzone z DiRT Rally czy swego czasu z Richard Burns Rally, ale to zupełnie inna liga, inna kategoria gier, więc trudno je porównywać. Doceniam zarówno czystą symulację w postaci wspomnianego DiRT-a, Gran Turismo czy też Forza Motorsport, jak również rozrywkowe podejście do rajdów i wyścigów pokroju Forza Horizon oraz Need for Speed.

Czy WRC 7 na dłużej zagości na dysku mojej konsoli? Wydaje mi się, że tak, choć nie ukrywam, że mocno liczę na łatki poprawiające niektóre elementy gry, przede wszystkim „niewyraźne” prowadzenie oraz błędy graficzne. Gdy to zostanie naprawione, gra nie stanie się ideałem, ale na pewno będzie świetnym materiałem na kolejną odsłonę za rok. Czy warto kupić tę grę już teraz? Ja bym jeszcze chwilę zaczekał, aż cena nieco spadnie i pojawią się odpowiednie łatki. Wtedy do oceny końcowej śmiało będziecie mogli dodać jeden punkcik.

 

Plusy:

 

Minusy:

 

Ogólna ocena: 6,5/10

Grę do testów dostarczyła firma Techland.

Dodano: 6 lat temu,
autor: Kamil Rogala,
zdjęcia: Materiały prasowe i zrzuty ekranu
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .